Czy da się połączyć w jednym tekście kawałek planety, wielkiego gada i doniczkową roślinę z drobnymi ząbkami na liściach? Okazuje się, że tak. Co więcej można to zrobić w sposób całkiem sensowny, bo wszystkie te trzy rzeczy mają wspólny mianownik: życie, albo coś, co trwa mimo przeszkód, co się przystosowuje, co cicho robi swoje, nie czekając na aplauz.
Ziemia to nasz dom, który nieustannie oddycha, wiruje, przemienia się. Krokodyl to mistrz przetrwania, zimnokrwisty obserwator, który widział więcej niż niejeden kontynent. I wreszcie żyworódka niepozorna roślina, którą można postawić na parapecie, a która mimo skromnych rozmiarów kryje w sobie niespodziewaną moc.
Przyjrzyjmy się tej trójce. Nie jak naukowcy z laboratorium, ale jak zwykli ludzie z odrobiną zachwytu i dużą ciekawością. Może okaże się, że to, co na co dzień umyka naszej uwadze, tak naprawdę mówi o świecie więcej niż wielkie teorie i grube książki?
Ziemia – tło dla wszystkiego, co żyje
Ziemia – słowo proste, znane od dzieciństwa, ale czy naprawdę je czujemy? Gdy mówimy „ziemia”, myślimy o planecie, o glebie, o miejscu, po którym chodzimy, ale rzadko zatrzymujemy się na tym dłużej. Tymczasem ziemia to coś znacznie więcej. To codzienna scena dla miliardów istnień i nie przesadzajmy, bo to naprawdę są miliardy.
Każde drzewo, każdy owad, każda kropla deszczu wszystko to dzieje się na ziemi, w ziemi lub dzięki ziemi. A jednak rzadko kiedy myślimy o niej jak o czymś żywym. Tymczasem ziemia potrafi oddychać nie tak jak my, ale poprzez porowatą strukturę gleby, która przepuszcza powietrze, wodę i ciepło. W glebie dzieje się więcej, niż w niejednym wieżowcu to tam toczy się niewidoczna dla oka walka o życie, rozkład i odrodzenie. A wiesz co to jest czwarty wymiar? Ha, jeśli nie, to odwiedź stronę.
Czy wiedziałeś, że w jednej garści zdrowej, żyznej gleby może żyć więcej mikroorganizmów niż ludzi na całej planecie? To nie poetycka metafora, to konkretna liczba. I to one, te mikroskopijne istoty, trzymają nasz świat w ryzach, bo bez nich nie byłoby roślin, bez roślin tlenu, bez tlenu ludzi.
A przecież ziemia to nie tylko gleba, to również krajobraz, doliny, góry, rzeki i pustynie. Każdy zakątek ma swoją historię, każde miejsce coś znaczy. I choć często wydaje nam się, że ziemia to po prostu tło dla naszej cywilizacji, ona tak naprawdę pisze scenariusz. My jesteśmy gośćmi, czasem mile widzianymi, a czasem trochę mniej.
Krokodyl – cichy strażnik dawnych wód
A teraz spójrzmy w zupełnie inną stronę. Z miękkiej ziemi przenosimy się do mulistych brzegów, gdzie coś błyszczy w wodzie. Niby tylko gałąź ale ta gałąź oddycha i nagle widzisz – to oczy. Nieruchome, skupione, jakby wiedziały więcej, niż chcesz wiedzieć ty sam.
Krokodyl, aligator i kajman nie potrzebuje się spieszyć. Nie krzyczy, nie gestykuluje, czeka. I właśnie w tym tkwi jego siła. Potrafi leżeć w bezruchu przez godzinę, nie drgnie mu nawet powieka, aż do momentu, gdy uzna, że warto działać. I wtedy nie ma miejsca na pomyłkę.
Czy krokodyl to tylko przerażający drapieżnik? Nie. To stworzenie, które doskonale zna swoje środowisko. Wie, kiedy jest bezpiecznie, kiedy trzeba się zanurzyć, kiedy atakować, a kiedy po prostu zniknąć. W swoim świecie nie potrzebuje strategii marketingowej. Wystarczy mu instynkt i to działa.
Co ciekawe, krokodyle są bardzo opiekuńcze wobec swoich młodych. Matka krokodylica potrafi nosić swoje dzieci w pysku, by bezpiecznie przenieść je do wody. Czy tego się spodziewałeś po zwierzęciu z takim zestawem zębów?
To też istoty terytorialne. Nie szukają konfliktu, ale jeśli trzeba potrafią bronić swojego miejsca z ogromną determinacją. Czy to nie przypomina trochę ludzi? Tylko że krokodyl nie robi tego dla sławy ani majątku, on po prostu chce mieć spokój.
Żyworódka – niepozorna, ale nie do zdarcia
I wreszcie ona. Zielona, drobna, z liśćmi, które przypominają wachlarze z ząbkami. Żyworódka pierzasta – kto by pomyślał, że ta roślina, stojąca na parapecie u cioci Zosi albo w szkolnym laboratorium, ma w sobie tak wielką siłę?
Jej nazwa nie jest przypadkowa. Żyworódka naprawdę potrafi tworzyć nowe rośliny na swoich liściach. Nie potrzebuje nasion. Na brzegach liści powstają miniaturowe, gotowe do życia sadzonki, które po prostu odpadają, gdy są gotowe. Opadają na ziemię i zaczynają nowe życie.
A jej właściwości? Można by napisać książkę. Sok z żyworódki działa przeciwzapalnie, przeciwbakteryjnie, łagodząco. Można go stosować na skórę, na gardło, do nosa, na stłuczenia. Jest jak domowa apteczka tylko że zielona i samoodnawialna.
Czym żyworódka różni się od modnych suplementów z reklam? Tym, że nie potrzebuje reklamy. Działa i robi to od pokoleń. Babcie znały jej moc, teraz odkrywają ją młodzi szukający naturalnych rozwiązań, zmęczeni nadmiarem chemii.
Co ciekawe żyworódka potrafi przeżyć długo bez wody. Ma w sobie sok, który działa jak magazyn. Gdy podlejesz ją po długiej suszy nie złości się. Po prostu pije i rośnie dalej. Czy to nie piękne?